środa, 27 grudnia 2017

Czeski film

Czeska kinematografia to temat-rzeka. Można by o niej napisać kilkutomową encyklopedię.
Ja Wam dziś zaproponuję zaledwie kilka ciekawych pozycji, do jakich dotarłam w ciągu ostatnich lat. To nie żaden, Bóg wie jaki, research konsultowany ze specjalistami z tej dziedziny i zakrapiany litrami śliwowicy. To raczej lista filmów, które przypadkiem udało mi się obejrzeć i nie żałowałam tego.



Fair play (dramat, 2014 rok) Czechosłowacja, lata 80-te. Młoda sprinterka ma nadzieję na dostanie się do kadry i uczestnictwo w olimpiadzie. Jej lekarz i trener naciskają na dziewczynę, by zaczęła brać sterydy anaboliczne. Ona nie chcąc przyjmować dopingu, trenuje ponad siły, by mieć lepsze wyniki. Służba bezpieczeństwa szantażuje matkę dziewczyny, by zaczęła donosić na mężczyznę, w którym jest zakochana. W przeciwnym razie kariera córki zawiśnie na włosku.


środa, 22 listopada 2017

Białe Karpaty

Białe Karpaty to pasmo górskie na pograniczu Czech i Słowacji. Najwyższym szczytem jest Wielka Jaworzyna - 970m n.p.m. Można tam pojeździć na nartach i na biegówkach, są ścieżki piesze i rowerowe. Ale nie o sporcie chciałam dziś pisać, ale o mojej drugiej miłości, którą jest kultura ludowa.

Autor: Jiří Komárek, Wikipedia.

Biale Karpaty to zagłębie folkloru. Dba się tam o tradycję w sposób wielowymiarowy. Kuchnia, śpiew, taniec, strój regionalny, obrzędy, rzemiosło, dialekt - wszystkie te aspekty zajmują istotne miejsce w życiu lokalnej społeczności.

Przyjrzyjmy się miasteczku Starý Hrozenkov. Żyje tam 891 mieszkańców, a działa w nim aktywnie aż 6 zespołów ludowych: Mužský sbor z Vápenic, Čečera, Kopaničár, Kopaničárek, Gajdoši z Kopanic i Dechová hudba "Hrozenčané".

sobota, 28 października 2017

Być Murzynką w Trnavie :)

Bardzo lubię Słowację, mam do niej przysłowiowy "rzut beretem", dlatego od czasu do czasu tam zaglądam, zarówno do realnego, jak i tego wirtualnego słowackiego świata.
Niedawno odkryłam vlogerkę, Abbie Trulíkovą, która nagrywa po angielsku, jest Murzynką i ma męża Słowaka.
Para poznała się w Wielkiej Brytanii (to taka druga Europa Centralna, czy jak mówią moi czescy znajomi, "polskie kolonie" xD).
Wzięli ślub w Trnavie, na Słowacji.
Abbie z mężem
Jak możecie się domyśleć, był to dla Abbie skok na głęboką wodę. Niewiele wiedziała o Słowacji, zaczęła się od podstaw uczyć języka i lokalnych zwyczajów.
Swoje doświadczenia opisuje na vlogu, który znajdziecie tu.


W skrócie: Abbie mówi, że jest dla niej nowością to, że mąż mówi jej prawdę, bez owijania w bawełnę. Np. "Kochanie, czy ja przytyłam?" - "Tak, przytyłaś". Co w Anglii jest nietypowe :)
Słowackie zwyczaje wielkanocne tj. polewanie kobiet zimną wodą i bicie witkami wierzbowymi wydaje się jej okrutne.
Bawi ją to, jak niektórzy ludzie na nią reagują. Pewna kobieta na basenie o mało nie wykręciła sobie szyi, oglądając się za Abbie, pływającą na torze obok ;)
Czytając komentarze na swój temat, czasem nie wie czy ma się śmiać czy współczuć czy jedno i drugie, kiedy np. czyta, że zniszczy mężowi jego słowackie geny...
Kanał Abbie śledzi sporo Słowaków i Czechów. W końcu to ciekawe popatrzeć na siebie samego z innej perspektywy.

Podoba mi się jej poczucie humoru, pewność siebie i to, że demaskuje różne śmieszne zjawiska i postawy, jak np. na filmie o urodzie kobiet na Słowacji.




---------------------------------------------------------
Dziękuję, że czytacie moje teksty:) Wkrótce pojawi się artykuł o Tomio Okamurze, czeskim polityku japońskiego pochodzenia oraz o słowackiej mafii.
Zachęcam do śledzenia fejsbukowej strony bloga. Będziecie na bierząco. Pozdrawiam!






niedziela, 1 października 2017

Lekcja obrony i rozsądku

Dziś taki bardzo lokalny news, niemniej jednak wg mnie ciekawy i dający pewien obraz, tego, jaką wizję czy hierarchę potrzeb ma szkoła w jednej z podbrneńskich wsi (i całkiem możliwe, że nie ta jedna).

Jednego razu idę przez Drásov i widzę, że na placu przed szkołą sa ustawione stoliki, na których leżą karabiny. Kilkanaście metrów przed stolikami są powieszone na sznurkach plastikowe butelki pełniące rolę tarczy.
Otóż szkoła zorganizowała Dzień Obrony (cz. Branný den). Odbywało się to w ramach programu POKOS, tj. przygotowanie obywateli do obrony kraju. Dzieci mogły zapoznać się z strukturami armii Republiki Czeskiej, dowiedzieć się, jakie są ich obowiązki względem państwa, przypominali sobie zasady udzielania pierwszej pomocy, uczyli się strzelać i rzucać granatem do celu, jak wezwać pomoc, jak zachować się w przypadku pożaru, powodzi czy ataku chemicznego.


Kilka dni wcześniej w budynku sali gimnastycznej odbyła się prelekcja prowadzona przez dwóch młodych mężczyzn poruszających się na wózkach inwalidzkich na wskutek urazu (skok na głowę do basenu i wypadek na snowboardzie).
Mężczyźni opowiadali jak wyglądało ich życie przed i po wypadku, ostrzegali dzieci przed bezmyślnym ryzykiem i tłumaczyli, że spory procent młodych osób porusza się na wózkach z własnej winy. Opisywali także w jakich sportach i innych zajęciach może uczestniczyć osoba niepełnosprawna.







 Według mnie są to potrzebne zagadnienia i chyba dobrze, że władze szkoły idą w tym kierunku i wybierają je z szerokiej oferty programów edukacyjnych.

Z moich szkolnych czasów  pamiętam prelekcję o antykoncepcji i miesiączce w ...klasie maturalnej ;P


czwartek, 7 września 2017

Poród w Czechach

W grudniu 2016 w szpitalu w Ivančicach urodziła mi się córeczka. Był to mój trzeci poród przez CC, wcześniejsze dwa porody miały miejsce w Polsce.
Jako osoba ubezpieczona zdrowotnie w Czechach, nie ponosiłam żadnych kosztów związanych z pobytem w szpitalu.

Standardem w Ivančicach są jednoosobowe pokoje, np. taki jak na zdjęciu poniżej:
Łazienka jest na korytarzu, w odległości 5 kroków od drzwi pokoju. Na jedną łazienkę przypadają dwie pacjentki.
Lekarze i personel szpitala był miły i pomocny. Traktowano mnie bardzo dobrze. Czułam się jak ktoś wyjątkowy, choć byłam pacjentką jedną z wielu.
Przygotowanie do operacji i jej przebieg  wyglądał niemal identycznie jak w PL.
Jedyną różnicą było to, że zabandażowano mi nogi (chyba by zapobiec trombozie).
Sala operacyjna była duża, ładna, wyglądała niemal jak na jakimś statku kosmicznym. Z pomocą usiadłam na stole operacyjnym. Kiedy anestezjolog wkłuwał zastrzyk ze znieczuleniem, pielęgniarka trzymała prześcieradło na wysokości mojej szyi, abym nie musiała się krępować tym, że siedzę bez ubrania.

Po operacji przewieziono mnie do mojego pokoju.
Na drugi dzień rano przyszła pielęgniarka i powiedziała: "Ja pani pomogę wstać. Wiem, że to będzie bolało, więc może mnie  pani zwyzywać, kopnąć, nawet ugryźć. Ja jestem przyzwyczajona."

W Ivančicach spędziłam 5 dni, niestety nie wróciłam prosto do domu. Musiałam jeszcze 5 kolejnych dni spędzić z dzidziusiem w szpitalu na Obilnim trhu w Brnie. Mała była pod obserwacją ze względu na przyspieszony oddech. Ten szpital też mile wspominam. Nauczyli mnie tam tak karmić piersią, aby dzidziuś się najadał do syta i nie musiał być dokarmiany jakimś syfem w proszku. Za to jestem siostrzyczkom niezmiernie wdzięczna.

Z ciekawostek dotyczących opieki nad dzidziusiem:
-w szpitalu na Obilnim trhu był tzw. bank mleka. Każdy dzidziuś dostawał naturalne mleko z piersi, nawet jeśli jego własna mama nie miała jeszcze wystarczająco dużo pokarmu. W każdym pokoju był elektroniczny odsysacz i jeśli ktoś miał więcej pokarmu, mógł podarować innemu dziecku.

-w wieku kilku miesięcy córka miała czerwone, suche plamki na twarzy. Lekarz dermatolog polecił by kąpać ją w rozgotowanych i zmiksowanych płatkach owsianych z odrobiną oliwy lub esencji z czarnej herbaty. I żeby nie kupować w aptece żadnych płynów do kąpieli czy kremów dla atopowej czy podrażnionej skóry, a już tym bardziej, gdy na opakowaniu jest napisane, że to dla dzieci. Bo to jeszcze nikomu nie pomogło, a może zaszkodzić ;)

-w jednej czeskiej publikacji przeczytałam, że w przypadku stanu zapalnego piersi u matki karmiącej można je nacierać śliwowicą



To tyle. Nie chciałam Was zanudzać szczegółami, ani robić analizy porównawczej polskiej i czeskiej służby zdrowia.  Jeśli ktoś potrzebuje więcej informacji - jest internet i jestem ja sama. Może będę w stanie odpowiedzieć na Wasze pytanie.




niedziela, 27 sierpnia 2017

Okupacja sowiecka 1968-1991

Każdy w Czechach pamięta tę datę: 21 sierpnia 1968 - wkroczenie wojsk Układu Warszawskiego, początek okupacji sowieckiej.
W 2016 roku wydawca czasopisma Blesk przygotowało publikację Běž domů, Ivane (tj. Wracaj do domu, Ivanie) pełną zdjęć i ciekawych informacji dotyczącej tego okresu. Postaram się wam streścić, co tam znalazłam. Zaznaczam, że ja to tłumaczę, a nie przedstawiam mój punkt widzenia.
Wjazd obcych wojsk był dla obywateli Czechosłowacji prawdziwym szokiem. W Pradze, Libercu i innych dużych miastach pojawiły się czołgi na ulicach. Ludzie nie rozumieli czy wybuchła wojna, czy to jakieś ćwiczenia czy prowokacja. Zadawali sobie pytanie:"Dlaczego najechał nas Związek Radziecki, nasz sojusznik?"
W inwazji wzięło udział między 175 tys. a 500 tys. żołnierzy ze Związku Radzieckiego, NRD, Węgier, Bułgarii i Polski. Samych czołgów wjechało 6300, nie licząc pojazdów opancerzonych i ciężarówek. Reakcja zbrojna nie miała najmniejszego sensu. Była to siła militarna, która mogła unicestwić cały kraj.
Ludzie w ramach protestu wychodzili na ulice wyzywając nieproszonych gości, krzycząc, by odjechali. Kilka czołgów zapłonęło, na murach pojawiły sie napisy: "Běž domů Ivane, čekáNataša" (tj. Wróc do domu, Ivanie, czeka na ciebie Natasza), czy "Okupanti ven!" (Okupanci precz!) 
Opór narodu jednak z czasem ustał. Wojsko nie wyjechało, wręcz przeciwnie - osiedliło się na dobre. Do ludzi dotarło, że nic sie nie da zrobić, bo to może kosztować życie.

Żołnierze UW przez cały czas swojej obecności narobili ogromnych szkód i strat zarówno ludzkich, jak i materialnych. W pierwszych dniach inwazji zabitych zostało135 obywateli Czechosłowacji. Przez cały okres okupacji (1968-1991) liczba ta urosła do 267 osób. Prasa i telewizja usiłowała zataić informacje o popełnionych zabójstwach i wypadkach ze skutkiem śmiertelnym spowodowanych przez żołnierzy. Rodzinom ofiar nakazywano milczeć.
Szkody materialne, które wynikły na wskutek przyjazdu obcych wojsk szacuje się na około 14,772 miliardy koron (zniszczone drogi, mosty, budynki, pojazdy, szkody ekologiczne itp.)

Były osoby, które poświęcając wszystko, pokazały publicznie swój sprzeciw wobec inwazji. 25 sierpnia 1968 w Moskwie na Placu Czerwonym przeciwko napaści na Czechosłowację protestowało ośmiu Rosjan: dwie lingwistki, jedna studentka, jeden lingwista, pisarz, anglista, robotnik i fyzik. Protest trwał kilka minut, do przyjazdu KGB. Wszyscy dostali surowe kary: wieloletni pobyt w obozach pracy, więzieniach lub szpitalach psychiatrycznych.

Dramatycznym gestem protestu było samospalenie się Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Samospalenia dokonał także czeski student Jan Palach, a niedługo potem jego kolega Jan Zajíc. Do ofiar samospalenia dołączyli także Josef Hlavatý i Evžen Plocek.

Symbolem sowieckiej okupacji jest miasto Milovice. Tam stacjonował bowiem sztab generalny, najwięcej żołnierzyn i ich rodzin. Czesi mieszkający w Milovicach, wstydzili się przyznać skąd są, ponieważ zdarzało się, że i o nich mówiono Sowieci lub po prostu śmiano się z nich.

Dziś śladów po obecności wojsk sowieckich możemy doszukać się w ww.Milovicach (np. odrestaurowane generalskie wille), w miejscu o nazwie Mordová rokle, w mieście Míšov v Brdech (Atom Muzeum) i w bunkrach w miasteczku Bělá pod Bezdězem.

Z ciekawostek: Raz rozmawiałam ze znajomą, której dziadek był w latach sześćdziesiątych wykładowcą na Uniwersytecie Masaryka w Brnie. Był wielkim entuzjastą Związku Radzieckiego, cieszył się, że żyjemy w pokoju i w zgodzie, i że zawsze możemy liczyć na bratnią pomoc. Te ideały próbował zaszczepić swoim studentom. Po inwazji wojsk UW dziadek się załamał. Nie odzywał się przez dłuższy czas nawet do najbliższej rodziny. Jego ideologiczny świat runął. Kiedy rozpoczął się rok akademicki, nie stawił się w pracy. Już nigdy nie wrócił na uczelnię. Został w domu i zajął się ogródkiem.

Poniżej wklejam kilka zdjęć dokumentujących wydarzenia z sierpnia 1968.
Praga



Karlove Vary, czołg wjechał na most, który nie wytrzymał jego ciężaru.


Niszczono lub zdejmowano drogowskazy, by wojacy nie mogli znalezc drogi.
"Wracajcie do domu, dzieci się was boją".
Praga
Liberec
Praga
Praga

wtorek, 22 sierpnia 2017

Przeprowadzka do Czech

Czasami pytacie mnie o sprawy dotyczące przeprowadzki do Czech, dlatego też przygotowałam sobie taką "ściągę", gdzie znajdziecie najbardziej podstawowe informacje.


1. Mieszkanie - jeśli zdecydowałeś się na przeprowadzkę do Czech, NATYCHMIAST zacznij szukać jakiegoś mieszkania/domu/akademiku czy hotelu, gdzie będziesz mógł zamieszkać. Dlaczego? Popyt na lokum mieszkalne jest duży i to zarówno wśród lokalsów, jak i obcokrajowców. Myślisz sobie: "Ach, pojadę do Czech i zacznę sobie pracować w IBM, Skodzie czy AT&T". Weź pod uwagę to, że połowa Słowacji, Bułgarii i Rumunii też tak właśnie sobie teraz myśli. 
Gdzie szukać mieszkania? Najlepiej za pośrednictwem internetu na stronach:
https://www.bezrealitky.cz/
https://reality.idnes.cz/s/pronajem/byty/
https://www.sreality.cz/hledani/pronajem/byty
https://reality.bazos.cz/ 
czy inne strony oferujące nemovitosti (tj. nieruchomości)
Bardzo pomocne są też strony fejsbukowe np. Flat to rent in Brno, Multilingual flats in Brno, Flats Brno, Flats to rent in Prague, Pronájem bytu itp
Normą jest pobieranie miesięcznej czy dwumiesięcznej kaucji za mieszkanie. Nie spotkałam się z tym, by ktoś ze znajomych miał trudność z wynajęciem mieszkania ze względu na to, że jest z Polski.

2. Praca -możesz korzystać z pomocy agencji lub bezpośrednio wysłać cv do pracodawcy. Opcją jest też założenie działalności gospodarczej. Wszystko zależy od branży, jaka cię interesuje i twoich umiejętności. Są oferty pracy w IT, w nauczaniu języków i w fabrykach. Na pewno też są w innych branżach, ale nie śledzę tego na bierząco, więc nie będę się wypowiadać. Zarobki? Bywa, że ich wysokość jest podawana w treści oferty:) Strony z ofertami pracy znajdziecie poniżej:
http://www.jobs.cz/
https://www.airjobs.cz/
https://www.prace.cz/
http://www.nabidky-prace.cz/

3. Koszty życia/ceny
Hmm, nie jest łatwo porównać cenowo PL i CZ. Wszystko zależy od regionu, z jakiego pochodzisz i w jakim masz zamiar mieszkać. Co wiem na pewno, to to, że w PL jest tańsza benzyna, usługi, ubrania, dzwonienie, książki i niektóre produkty żywnościowe. W CZ jest tańsze piwo oraz jedzenie w gospodach i restauracjach. Jeśli interesują was konkretne ceny, zachęcam to przejrzenia tych stron:
https://www.numbeo.com/cost-of-living/
https://www.expatistan.com/cost-of-living

4. Język - im lepiej znasz czeski, tym lepiej dla ciebie. Znajomość angielskiego jest słabsza niż w Polsce, dlatego musisz być przygotowany, że w urzędach, na poczcie, u lekarza, w przedszkolu, w sklepie, w banku nie dogadasz się inaczej, jak po czesku. Blisko polskiej granicy niektórzy ludzie będą cię może rozumieć, ale na południu kraju niestety nie.
W nauce czeskiego może pomóc ten oto starszy post:
Jak się nauczyć czeskiego za darmo?

5. Ubezpieczenie zdrowotne - twój pracodawca powiniem zgłosić cię do ubezpieczalni zdrowotnej. Jest ich kilka, ale najczęściej wybieraną jest VZP, ponieważ najwięcej lekarzy ma z nią umowę.

6. Bezpieczeństwo - Czechy są w pierwszej dziesiątce najbezpieczniejszych krajów świata. Zawsze jednak należy kierować się zdrowym rozsądkiem i mieć ograniczone zaufanie do obcych, szczególnie jeśli jesteś kobietą.

7. Pozostałe istotne sprawy.
-kult ciszy nocnej i ciszy w ogóle - w Czechach należy zachowywać się cicho, tak, by nie przeszkadzać innym. Głośna rozmowa w restauracji/pubie czy w ogóle głośne i pretensjonalne zachowywanie się jest tu nietypowe i nielubiane. Uwaga! My jesteśmy postrzegani jako naród "głośny".
-test syren w południe w każdą pierwszą środę miesiąca - nie przestraszcie się, to rutynowa kontrola, a nie żaden nalot czy coś podobnego.
-pozorna tolerancja alkoholu - alkohol, w szczególności piwo, jest dostępne wszędzie (np. na krytym basenie) i po niskiej cenie. To nie oznacza jednak, że toleruje się pijaństwo. Jeśli ktoś stawi się w pracy pijany lub "wczorajszy", może tę pracę stracić.

Tyle z najważniejszych rzeczy przychodzi mi do głowy. Mam nadzieję, że komuś się to przyda.
Powodzenia!

poniedziałek, 24 lipca 2017

Army Run

W sobotę 22 lipca udało mi się ukończyć bieg z przeszkodami Army Run w Vyškovie na dystansie 16 km.
Bieg ten odbywa się w kilku miejscach m.in. w Pradze, Českim Krumlovie, itp.
Organizuje go Armia Republiki Czeskiej. Z mojego punktu widzenia bieg ten jest cięższy niż Spartan Race. Przeszkody są trudniejsze, a czasem "nienormalne".

Był upalny dzień. Na poligon w Vyškovie przybyło jakieś 800 zawodników, którzy startowali w kilku falach. Były dwa dystanse do wyboru: 11 i 16 km.
Samo miejsce odbywania się biegu było atrakcją. Był to teren należący do wojska, gdzie w innych okolicznościach przeciętny człowiek nie może wjechać. Mogłam zobaczyć na własne oczy na jakim terenie i jakich przeszkodach ćwiczą żołnierze, a przy linii startu były zaparkowane różne pojazdy wojskowe, do których można było wejść. Była kuchnia polowa, stoisko z odzieżą i gadżetami Army Run, stoisko do tejpowania i ze sprzedażą odżywek, picia, batonów proteinowych itd.

Już parę metrów po starcie przegonili nas po rowie wypełnionym zamuloną wodą. Raz biegliśmy pod górkę, raz z górki, było bardzo dużo (za dużo) głebokiego, bardzo gęstego błota, w którym ciężko się było poruszać. Gdyby komuś tam został but, nie ma szans na znalezienie go. Było sporo przeszkód na wspinanie się (siatki-pajęczyny, liny, kłody drewna, siatki z opon itp.), na równowagę (wbite w ziemie pale czy coś, co wyglądało jak huśtawka-koń, po której trzeba przejść). Musieliśmy przepłynąć 4 zbiorniki wodne - jeden staw, dwa zbiorniki, które wyglądały jak wyrobiska kopalniane i jeden ostatni, płytszy zbiornik, który jest na zdjęciu poniżej, w którym to woda była czarna, lepiąca, cuchnąca i pokryta rzęsą. Pływały tam żaby, którym zepsuliśmy spokojne, sobotnie popołudnie.
Ostatni "staw", ten najbardziej śmierdzący:)

W pierwszym stawie było mnóstwo gęstych i kłujących wodorostów, które spowalniały pływających w nim ludzi. Kiedy wychodziłam z tego stawu na pomost, wodorosty nie chciały puścić. Zaplątały się i trzymały mnie w wodzie. Chwilę się z tym szarpałam, do momentu, aż usłyszałam strzały. Kilka metrów ode mnie stał żołnierz, strzelał w niebo i krzyczał: "Szybciej! To nie wycieczka dla emerytów!"

Było strzelanie z broni i z procy do celu (a raz my byliśmy celem - strzelał do nas facet z paintballa, z niedalekiej odległości i celował każdemu w nogi, nieraz go ktoś z zawodników zwyzywał, co go jedynie rozbawiło), wskakiwanie na ściany, czołganie się pod drutem kolczastym i pod ciężarówką, chodzenie po tunelach, okopach i kanałach. Raz weszłam do poziomej rury, która miała około 4-5 metrów długości. Panował tam obleśny smród. W połowie drogi zauważyłam, że z góry zwisają kawałki mięsa... Do tego upał, muchy, fuj. Zachciało mi się śmiać. Jakim psychopatą trzeba być, żeby wymyślić taką przeszkodę? xD

Standardem podczas Army Run jest przeszkoda "zjedzenie robactwa". Musiałam zjeść najpierw larwy, potem świerszcze i na koniec coś, co wyglądało jak ważki. Dawali wodę do popicia, więc jakoś to poszło...

Podobało mi się, że ludzie pomagali sobie nawzajem.

Po zawodach nie dało się zmyć tego błota i szlamu. Zaschło na amen i polewanie wodą nic nie dało. Smród to osobna historia;) Wsiadłam tak do auta. Mieliśmy jakieś 50 km do domu. Mój syn jechał obok mnie i zatykał nos ręką. Mówił: "Mama, nie startuj więcej w tych zawodach, bo ja obok takiego brudasa nie będę siedział."
Oj, będzie...

A tu macie filmik reklamowy. Zachęcam wszystkich do spróbowania. Poza mną nie startował nikt z Polski. Najwyższy czas to zmienić! :D










wtorek, 11 lipca 2017

Śnieżka

Karkonosze (czeskie Krkonoše) to najwyższe pasmo Sudetów i zarazem najwyższe czeskie góry.
Śnieżka ma wysokość 1603m n.p.m. i jej szczytem biegnie granica polsko-czeska. Na szczyt prowadzi kilka tras, jednak my wybraliśmy tę, która wiedzie przez dolinę Obří důl, ponieważ jest ona opisywana jako ta najbardziej malownicza.

Poniżej znajdziecie informacje posegregowane w stylu "dla każdego coś miłego".

Dla trekingowców 
Przejście z miejscowości Pec pod Sněžkou na szczyt przez Obří důl zajęło nam 2 godziny. Przewodnik sugerował, że przejście trwa około 3 godzin. My wnosiliśmy plecak i 8-kilowego dzidziusia. Ciekawa jestem, co musi wnosić ten, który idzie 3 godziny.

Dla wygodnych
Z Pecu pod Sněžkou można wjechać na szczyt kolejką linową, co jest opcją dla tych, którzy nie lubią lub nie mogą chodzić po górach.

Dla narciarzy
Ze szczytu Śnieżki nie jest poprowadzona żadna trasa narciarska. Wyciągi i trasy są natomiast w Pecu, Karpaczu i sąsiednich miejscowościach.

Dla piwoszy
W niedalekim Trutnovie znajduje się browar, który produkuje piwo Krakonoš. Jest nie tylko sposobem na orzeźwienie i nabranie sił, ale też świetną i niedrogą pamiątką z wycieczki w góry.

Dla dzieci
W centrum Pecu jest tor saneczkowy (cz. bobova draha), park linowy, przy dolnej stacji kolejki jest plac zabaw, przy drodze na Obří důl jest interaktywna ścieżka edukacyjna, a w samej dolinie pasące się za ogrodzeniem owce i alpaki.

Dla psów
W Karkonoskim Parku Narodowym nie wolno psom biegać luzem. Co to oznacza w praktyce? Po polskiej stronie pies musi być na smyczy, po czeskiej może być na smyczy ;) Wszyscy, których mijaliśmy, mieli psa luzem, ale "w zasięgu ręki". Jest tylko jedno miejsce w dolinie, gdzie lepiej uwiązać psa, ponieważ pasą się tam owce (o czym informuje tabliczka z rysunkiem owcy). 
Więcej info o psach w parku i nie tylko tutaj.

Dla skner
Po czeskiej stronie nie płaci się za wstęp do parku narodowego.

Dla głodnych
Na trasie znajdziecie 3 pensjonaty z restauracją, a pod szczytem (po polskiej stronie) schronisko Dom Śląski, gdzie można zjeść i przenocować.

Dla lubiących legendy
Postacią ściśle związaną z Karkonoszami jest Liczyrzepa, duch gór (po czesku Krakonoš, po niemiecku Rübezahl). Według podań chroni on Karkonosze przed pazernymi poszukiwaczami skarbów, kłusownikami i innymi szkodnikami. Jest przedstawiany jako dziad z długa brodą, przechadzający się po lasach.
Książka Krkonošské pohádky autorstwa Marii Kubatovej jest pełna historii z Liczyrzepą w roli głównej.

wtorek, 23 maja 2017

Kabát - best Czech metal band ever

Dostać dobre wino w podziękowaniu za informację o planowanym koncercie?
Tak, to jest możliwe. Ale tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy jest to koncert zespołu

!!!!!!!








W Czechach jest wiele zespołów rockowych i metalowych, ale tylko ten jeden tak naprawdę  się liczy. Żadna inna grupa nie ma tylu zagorzałych fanów i nie utrzymuje się tak długo na scenie, co Kabát.
Słuchają go wszyscy: murarze, managerowie, kierowcy tirów, mamy na urlopie macierzyńskim, koksy, księża, hokeiści i piwożłopy.
Koncerty Kabátu są wielkim wydarzeniem przyciągającym dziesiątki tysięcy ludzi.

Ich muzyka jest przyjemna, wpada w ucho i "da się za nią nadążyć", jeśli wiecie o co mi chodzi...A jeśli nie, to wytłumaczę. Kabát gra w takim tempie i w taki sposób, że nawet ludzie nie słuchający ostrej muzyki, polubią tę kapelę. Są kapele metalowe, takie jak np. Behemoth, Nile, stary Cradle of Filth, które graja szybko i agresywnie i nie każdy to zdzierży. Trzeba po prostu lubić tę muzykę. A jak ktoś słucha Burzum czy Negurę Bunget, to znaczy, że musi naprawdę kochać metal lub... być głuchym ;P

Kabát jest uniwersalny i nadaje się do słuchania nawet przez małe dzieci, co sama przetestowałam.

Trochę historii: Kabát został założony w Teplicach 1983 roku, kiedy to ja przyszłam na świat. Początkowo grali w Teplicach i okolicznych miasteczkach. W 1991 roku wydali swoją pierwszą płytę. Podczas tournée „Suma Sumárum" w 2002 udowodnili, że są numerem 1 w kraju! Na ich koncerty przybyło wtedy w sumie 60.000 fanów.
Kolejnym przełomowym momentem w historii zespołu było tournée w 2003 roku, promujące album "Dole v dole", podczas którego to wyprzedano wszystkie dostępne bilety. Takiego osiągnięcia nie ma na swoim koncie żaden zespół w historii niezależnej Republiki Czeskiej. Zespół koncertuje głównie w Czechach i na Słowacji, ale także gra w Anglii, Irlandii czy USA dla mieszkającyh tam czeskich fanów. Zdobywają wiele nagród i wyróżnień rynku muzycznego m.in. Anděl i Český Slavík a ich płyty mają najwyższą sprzedawalność, co samo w sobie jest nagrodą.

Jeśli ktoś jeszcze nie czuje się przekonany, że Kabát rządzi, niech posłucha piosenek poniżej!






piątek, 7 kwietnia 2017

Najdziwniejsze konkursy, zawody i konkurencje sportowe


Są w Czechach sporty, konkursy lub zawody sportowe, o których usłyszałam po raz pierwszy w życiu.
Mają one swoich fanów czy stałych zawodników, autrakcyjniają ludziom żywot, a w przypadku cudzoziemców sprawiają, że lokalny koloryt jest jeszcze bardziej pstrokaty.

A oto najciekawsze z nich:

1. Bieg śliwowicowy -jak każdy inny bieg polega na pokonaniu biegiem jakiegoś odcinka. Cała trudność polega jednak na tym, że na trasie jest kilka stacji, przy których biegacz musi się zatrzymać i wypić kieliszek mocnego trunku. Trasa ma 5 kilometrów i co kilometr jest postój "na śliwowicę" (ewentualnie gruszkowicę, morelówkę czy co tam akurat poleją). Bieg odbywa się w czterech miastach: w Ostrawie, w Brnie, w Ołomuńcu i w Pradze.

2. Meruňkový král - pewnie widzieliście nieraz na jakimś amerykańskim filmie wątek konkursu obżarciuchów (najczęściej w jedzeniu hamburgerów czy hot-dogów). W okolicach Znojma jest tego rodzaju konkurs w jedzeniu knedli z morelami. Do dyspozycji uczestników konkursu jest 1500 knedli, woda, twaróg, tłuszcz i mleko, by każdy zjadł tak, jak lubi najbardziej. W 2013 roku meruňkový król zjadł 102 knedle w 20 minut. W ciągu godziny pochłonął 191 knedli. Po konkursie zwycięzca, Kamil Hamerský, powiedział: "Czuję się dobrze. Zjadłbym jeszcze kilka".


Niepokonany meruňkový król


3. Wielka pomidorowa bitwa o beczkę piwa. W 2009 roku w Sobotinie odbyła się niecodzienna bitwa w błocie i pomidorach. Uczestnikami byli strażacy, który najpierw rzucali w siebie pomidorami (pomidory leżały jeden dzień na słońcu, aby zmiękły), a następnie usiłowali przetoczyć beczkę z piwem na pole swojej drużyny. Teren bitwy został wcześniej zlany sikawkami. Mężczyzni walczyli w błocie, więc już po chwili ciężko było odróżnić, kto jest w jakiej drużynie.

Bitwa o beczkę z piwem

4. O pohár Vranovického divočáka, czyli o puchar Vranovickiego dzika to zawody na nartach biegowych po ulicach miasta. No bo kto powiedział, że biegówki są tylko na śnieg?


5. Tanec se psem - jeśli twój pies lubi tańczyć, to musisz koniecznie przyjechać na festyn do wsi Skalička (ok. 20 km na północ od Brna) i spróbować swych (i psa) sił.

6. Red Bull 400. W Czechach, gdzie są tysiące biegów ekstremalnych, nie mogło zabraknąć biegu na szczyt skoczni narciarskiej. W Harrachovie co roku odbywają się zawody Red Bull 400, zwane także "najcięższe 400 metrów w twoim życiu". Kto ogląda skoki narciarskie ten wie, jak stromy jest zjazd. Wbiec na samą górę to wyzwanie dla świrów o żelaznych łydkach. Z ciekawostek - na tę chwilę najlepszy czas wbiegnięcia na szczyt w kategorii kobiet należy do Polki :)


Zdroj: http://brnensky.denik.cz/zpravy_region/vesnici-probehnou-v-kulichu-a-na-lyzich-o-pohar-vranovickeho-divocaka-20150521.html

7. Bieg z kufrem. W mieście Zábřeh odbywa się zimą bieg upamiętniający słynnego mieszkańca tegoż miasta - Jana "Eskymo" Welzla, czeskiego podróżnika, polarnika i gawędziarza. Organizatorzy starają się, by trasa biegu była jak najbardziej zaśnieżona lub oblodzona lub jedno i drugie, by zawodnicy poczuli prawdziwego ducha przygody. Każdy startujący MUSI mieć w ręce kufer.
Przebranie a la polarnik jest mile widziane.



Jana Eskymo Welzla
Jana Eskymo Welzl






sobota, 18 marca 2017

Czeskie Archiwum X

Ludzie tu mają różne hobby.
Jedni hodują konie, inni robią domowe piwo, jeszcze inni chodzą po jaskiniach, biegają czy coś kolekcjonują, ale grupa V.T.P.J. z Jihlavy zajmuje się czymś zupełnie niecodziennym, a nawet przerażającym.
Skrót V.T.P.J. oznacza Vyšetřovací Tým Paranormálních Jevů, czyli zespół badający zjawiska paranormalne.

Jest to grupa, założona w 2012 roku, która jeździ wszędzie tam, gdzie mogą pojawić się nadprzyrodzone zjawiska: stare cmentarze, ruiny zamków, opuszczony młyn lub szpital; klasztory i inne tajemnicze miejsca.

Próbują zarejestrować obecność ducha czy duchów za pomocą empiryki, ale także przy użyciu urządzeń, takich jak termometr elektroniczny czy K2 nagrywającego EVP (Electronic voice phenomenon). Podczas swoich badań nagrywają filmy oraz fotografują, więc każdy może zobaczyć efekt ich pracy np. na kanale YouTube.

Miejsca, w których prowadzili badania to m.in. znany Bohnicki Cmentarz, gdzie spoczywają samobójcy, mordercy, a także ludzie, którzy za życia cierpieli z powodu chorób psychicznych; cmentarz jeńców wojennych w Pacovie; zamek Houska; las Bor, w którym straszy i inne. Badania przeprowadzają w nocy, ponieważ wtedy nikt nie zakłóca ich przebiegu oraz jest o wiele ciszej aniżeli w ciągu dnia, więc jest większa szansa na zarejestrowanie głosu.

W tym roku zespół V.T.P.J. postanowił wysłać jeden ze swoich filmów na Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych w Jihlavie.
Życzymy powodzenia!

Poniżej znajdziecie kilka zdjęć zespołu V.T.P.J. podczas pracy.

Możecie w to wierzyć czy nie -ja wiem jedno - gdybym była z nimi np. na Bohnickim cmentarzu, to bym się chyba porobiła w spodnie ze strachu...

A tak poza tym, myślałam czy by zaprosić grupę do Warszawy, do Sejmu. Tam się paranormal activities dzieją każdy dzień ;P




poniedziałek, 13 marca 2017

Mięsopust

Niestety, muszę zawieść wszystkich tych, którzy kliknęli na ten link, licząc  na post o mięsie;)

Mięsopust (cz. masopust lub ostatky) to końcowy okres karnawału, podczas którego ulicami morawskich miast i wsi kroczy pochód przebierańców.
W tym roku miałam przyjemność uczestniczyć w takim pochodzie i to nie jako widz, ale jako przebieraniec.
To my


Żyd i Arab razem pozują do zdjęcia - Malhostovice to tolerancyjna wieś.

Około południa przeróżne maszkary schodziły się przed budynkiem Sokolovni w Malhostovicach, by wyruszyć na obchód od domu do domu, składać życzenia domownikom, a w zamian dostawać pączki, datki pieniężne oraz niezliczone ilości trunków.

Szliśmy po ulicach, niektórzy śpiewali (ja nie, bo nie znam słów ludowych przyśpiewek, ale rozpoznałam piosenkę Beskyde, Beskyde). 
Zatrzymywaliśmy auta, żądając zapłaty za możliwość przejazdu i składając życzenia kierowcy i pasażerom.

Podobało mi się to, że ludzie mieli bardzo tradycyjne stroje, towarzyszące od wieków pochodom karnawałowych przebierańców w naszej kulturze, tj. niedźwiedź, Żyd, śmierć, młoda para, Cyganka, zakonnica/ksiądz, baba, anioł, ale nie zabrakło też nowoczesnych przebrań tj. Arab, jaskiniowiec, clown czy ... arbuz.

Gospodarze nie żałowali poczęstunku. Oprócz pączków oferowali śliwowicę, wino, piwo, morelkowicę, orzechówkę, itp. Gdybym piła, to bym do domu wróciła na czworakach.

Poniżej znajdziecie filmy
i to nie tylko z pochodu w Malhostovicach!






Tym, których interesują ostatkowe pochody - polecam obejrzeć poniższe filmiki z Bułgarii, Żywca i Sardynii. To jest dopiero czad!





środa, 15 lutego 2017

Podsłuchane...


Jako że uwielbiam podsłuchiwać, nie mogło zabraknąć postu z fragmentami rozmów czy wypowiedzi podsłuchanych przeze mnie ludzi...

"W Polsce byłem tylko raz. W więzieniu."
Kiedy słyszy się coś takiego z ust sąsiada, starszego pana, to może oznaczać tylko jedno - zapowiada się ciekawa opowieść!
A oto jej ciąg dalszy:
"Byłem młody i głupi. Byliśmy z kolegami na Śląsku Cieszyńskim. Nigdy nie byłem za granicą, toteż chciałem przepłynąć Olzę i zobaczyć, co jest po drugiej stronie rzeki. Wtedy złapał mnie pogranicznik. Trafiłem do polskiego aresztu na 48 godzin. Nie podobało mi się tam."

"Czy oni nawet na wykład muszą przychodzić z psem?" - spytał zirytowany znajomy, wykładowca biologii na uniwersytecie Mendla w Brnie, który przyjechał do Czech z Serbii.

"Czy w Polsce jest legalna antykoncepcja?" -pyta pielęgniarka w prywatnym gabinecie ginekologicznym.

"Gdyby kiedyś pan zauważył krwawienie z odbytu, to proszę się natychmiast do mnie zgłosić. Bo w Czechach jest wysoka zachorowalność na raka odbytu. Ale pan jest z Polski, to chyba pana to nie dotyczy." - usłyszał znajomy na badaniu kontrolnym od lekarza internisty.

"Nowy chłopak mojej mamy jest myśliwym, dlatego mamy pełną lodówkę dziczyzny. A ja bym tak zwykłego kurczaka zjadła..." - mówi z żalem nastoletnia dziewczyna.

"Możemy się od nich uczyć, jak się buduje autostrady" - mówi właściciel biura podróży Luňáček, po wjeździe do Polski podczas wycieczki zakupowej do Cieszyna.

Dwóch mężczyzn rozmawia w saunie:
-"Gdzie byliście na wakacjach?" 
-"Na Chorwacji."
-"A jak dzieci zniosły taką długą podróż?"
-"Normalnie. Dajesz im tablet, gapią się całą drogę. Pod koniec mają już oczy czerwone jak szczury laboratoryjne, ale przynajmniej w aucie jest cicho." 

"Ja nie wiem, po co nam to było. (Mówi właściciel skansenu w Rapotinie o rozpadzie Czechosłowacji). Oni (Słowacy)  zostali z gołą dupą, a my wcale nie lepiej."

"Mamo, a rodzice Pana Jezusa mówili po polsku czy po czesku?" - pyta mój 5-letni syn.

-"Co to za język?" 
-"Chyba słowacki".
-"Na pewno słowacki, przecież bym poznała. Często tam spędzaliśmy ferie zimowe."
-"No, ja też obstawiam, że to słowacki. "
Rozmawiają ze sobą kobiety w kawiarni, o tym w jakim języku mówią między sobą moje dzieci ;D

wtorek, 7 lutego 2017

Polacy w Czechach



Zawsze ciekawiło mnie, co kierowało naszymi rodakami, by zamieszkać właśnie w Czechach.
Swój powód wyjazdu znam - parę lat temu mąż wrócił do domu i mówi: "Dostałem pracę w Brnie. Zaczynam za 2 tygodnie. Jedziemy?"
I tak się zaczęło.
Chciałam się jednak dowiedzieć, co innych tu przyciągnęło, czym się zajmują, jak im sie tu żyje, itd.
Nie dam rady spotkać się z każdym z osobna i porozmawiać, tak więc stworzyłam ankietę, której wyniki podsumuję poniżej.
Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili mi chwilę i odpowiedzieli na pytania. Wiedziałam, że mogę na Was liczyć!

No to lecimy. Ankietowanych było 79.
Pierwszy pytanie dotyczyło powodu, dla którego przebywamy w CZ.
Połowa ankietowanych przyjechała, ponieważ znalazła tu pracę. Powodem przebywania tu 16% respondentów jest związek z Czechem/Czeszką, 10% ankietowanych tu studiuje, 13% jest tu, ponieważ partner/partnerka znalazł/-a tu pracę. 5% się tu urodziło.
Inne powodu, jakie wpisywali respondenci to np. "ponieważ chciałem zmienić środowisko do życia", "Przyjechałam dla Czecha, nie wyszło, ale spodobało się", "Ponieważ tu mogę być wolny, nie w Polsce", "Studiowałem i zostałem."
Kilka osób odpowiedziało, że zakochało się w Pradze i dlatego zostali.


Jako miejsce zamieszkania (2 pytanie) zdecydowanie dominowała Praga (połowa respondentów), a na drugim miejscu Brno (11 osób); inne lokalizacje to np. Kuřim, Drasov, Czeski Cieszyn, Letovice, Velke Popovice, Jihlava, Domažlice, Jenstejn kolo Pragi, Boleradice, Bakov nad Jezerou, Nelahozeves, Racice-Pistovice, Liberec, Ołomuniec, Mlada Boleslav, a zatem jesteśmy mocno porozrzucani po całej republice.

Większość z nas pracuje- aż 76%, 9% jest na urlopie macierzyńskim, 9% prowadzi działalność gospodarczą (w tym ja), 9% studiuje, 2 osoby są bezrobotne, mamy jedną osobę na emeryturze i jednego freelancera.

Na pytanie, czy jesteśmy zadowoleni z życia w Czechach, zdecydowana większość osób odpowiedział, że tak. Tylko 3 osoby napisały, że nie są zadowolone, a 2, że "średnio". 4 osoby napisały, że są bardzo zadowolone.

Co do sytuacji finansowej, 68% ankietowanych osób twierdzi, że jest dobra, 29% twierdzi, że bardzo dobra, a 3 osoby napisały, że ich sytuacja finansowa jest słaba.

Niemal każdy z nas ma czeskich znajomych, z którymi się spotyka. Tylko 2 osoby spośród wszystkich napisały, że nie mają znajomych wśród Czechów czy Słowaków. Jedna osoba dopisała: "Tylko tych pracujących ze mną w biurze, mam wrażenie, że Czesi są dość zamkniętą grupą do której ciężko się dostać + nie mówią po angielsku, a ja po czesku :)" a inna, że "jacyś tam są, ale Czesi to Czesi, nie lubią obcych".

Jeśli chodzi o znajomość języka czeskiego, to wygląda to tak:
Połowa respondentów twierdzi, że ich czeski jest zaawansowany, 27% że jest na poziomie komunikatywnym, 20% zna podstawy, a 8% zaledwie kilka słów.

Połowa (51%) zamierza zostać tu na stałę, 27% planuje mieszkać w Czechach jeszcze przez kilka lat, 16% chce tu zostać przez kilka nadchodzących miesięcy, a 6% nie zamierza tu zostać.

Na pytanie: Czy pracowałeś-/aś w innym kraju niż Polska i Czechy?
Ciut mniej niż połowa odpowiedziała, że "nie".
Jedna pani napisała: "Ba, nawet więcej - nigdy nie pracowałam w Polsce."
A około 58% pracowało już za granicą. Dominowały oczywiście UK, Irlandia i Deutschland, ale były też bardziej egzotyczne destynacje, takie jak Islandia, Węgry, Portugalia, Grecja, Turcja, Włochy, Belgia, Kanada, USA, Rosja, Dania, itp.

Na pytanie: "Co ci się tu najbardziej podoba?" często pojawiała się odpowiedź, że spokój, bezpieczeństwo luz, wolność, piwo, styl życia, komunikacja miejska, Czesi czy mentalność Czechów (co ciekawe - to też była odpowiedz na pytanie, co ci się najbardziej nie podoba. No cóż, nie da się wszystkim dogodzić.)
Inne rzeczy, jakie się pojawiły to opieka zdrowotna, tolerancyjność, kultura osobista, to, że państwo nie miesza się do życia obywateli, nie ma prawicowych oszołomów, wszechobecne hospody, dobry teatr, tańsze jedzenie w restauracjach, zarobki, ludzie, przyroda, szkolnictwo, pragmatyzm, ateizm, humor, mniejszy stres, mało imigrantów, pomoc od państwa dla młodych rodziców, łatwość znalezienia pracy, brak "wyścigu szczurów", niskie koszty życia, zabytki, bliżej do Chorwacji, możliwość wyboru ubezpieczyciela zdrowotnego, lepszy work-life balance.
Jedna pani napisała, że w Czechach najbardziej się jej podoba... jej mąż.
Ktoś napisał "psy są lepiej wychowane, dzięki czemu w końcu przestałam się ich bać."

A co się nam tu najbardziej nie podoba?
Często powtarzała się odpowiedź, że słaba jakość usług, ksenofobia, Czesi. Poza tym rodacy skarżą się na jedzenie (np. chleb z kminkiem), problemy ze znalezieniem mieszkania, że ciężko o miejsce w państwowym żłobku lub przedszkolu, wysokość L4, podejście do obcokrajowców nie mówiących po czesku, ceny usług telefonii komórkowej, zawiść, poczta, prezydent, że pogoda jest jak w Polsce, biurokracja, zacofanie technologiczne, nieznajomość angielskiego wśród Czechów, narzekanie, lenistwo tubylców, brak morza, brak Ptasiego Mleczka w sklepach (ja sobie tego nie wymyślam, naprawdę takie odpowiedzi podawaliście;)

Ostatnie pytanie w ankiecie brzmiało: "Z którą postacią z bajki Muminki się identyfikujesz?"
55% wskazało Włóczykija, 35% ankietowanych napisało, że nigdy nie lubiło tej bajki, pozostali (około 8%) wybierali po równo inne postacie, w tym Bukę, 2% napisało, że nie identyfikują się z żadną postacią. Ktoś trzeźwo zauważył i dopisał, że Muminki są przecież z Finlandii.

Życzę Wam miłego dnia!
P.S. A tych, co chcą być na bieżąco z postami, gorąco zapraszam do polubienia fejsbukowej strony bloga Żyć i przeżyć w Republice Czeskiej.








piątek, 27 stycznia 2017

Spotkanie z mistrzem

Uwaga: Ten post jest bardzo luźno związany z tematyką bloga (no dobra, w ogóle nie jest związany), dlatego jeśli interesują was wyłącznie informacje dotyczące życia w Czechach, możecie zignorowac tekst poniżej. Nie obrażę się:)

Opowiem Wam o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce rok temu.

Oglądałam film z zawodów Spartan Race:

Moje dzieci też lubią to oglądać, ponieważ na tych filmach dorośli zachowują się jak cztero- czy pięciolatki i zapewne dlatego strasznie się im to podoba.
Dodatkowo uwagę mojego syna przykuł zawodnik z białą opaską na głowie. Spytał mnie: "Kto to jest?"
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ale obiecałam dziecku, że się dowiem. Kilka kliknięć i okazało się, że to Peter Žiška, zawodnik ze Słowacji, mistrz Europy i zwycięzca większości biegów SR w Europie Centralnej.
Mój Witek od czasu do czasu prosił by puszczać mu filmy, na których biega pan Peter. Zaczął mnie wypytywać o zawody, a na plac zabaw już nie chciał chodzić tylko koniecznie biegać.

Wpadło mi do głowy, że zaproponuję dziecku, by narysował swojego idola. Obrazek zeskanowaliśmy i  posłaliśmy na fejsbukową stronę sportowca.
Odpowiedź nadeszła bardzo szybko a brzmiała tak:

Ďakujem veľmi pekne Witkovi veľmi ma potešil pred zajtrajšími pretekmi, takže zajtra pobežím s myšlienkou na neho a keď taký veľký fanúšik rád mu venujem moje fanúšikovské tričko a venujem mu aj moje zajtrajšie finisherske, do ktorého bude musieť ešte dorásť :) Veľmi pekne mu za mňa poďakujte, ak prídeme do Jakuszyc tak sa tam možno stretneme.

czyli: Bardzo dziękuję Witkowi, bardzo mnie uradował przed jutrzejszymi zawodami, także jutro pobiegnę z myślą o nim, a jeśli jest takim wielkim fanem, chętnie mu podaruję moją zwycięską koszulkę, do której będzie musiał jeszcze dorąsnąć. Podziękujcie mu serdecznie w moim imieniu, a jak przyjedziemy do Jakuszyc, to może tam się spotkamy.

Jak możecie się domyślić, byliśmy oboje z Witkiem w szoku.
Peter Žiška dotrzymał słowa. W Jakuszycach po biegu i dekoracji zwycięzców Witek wręczył sportowcowi swój obrazek. Pan Peter natomiast podarował mu nie tylko obiecaną koszulkę, ale także medal, który zdobył. 
Od tamtego spotkania minął rok. Witek przez ten czas wystartował w 3 biegach dla dzieci, z czego dwa były biegami z przeszkodami.


Witek ze swoim superbohaterem - Petrem Žišką

A zatem: Uważajcie, co oglądacie na Youtube w obecności dzieci, ponieważ może to ogromnie wpłynąć na ich dalsze życie...

środa, 11 stycznia 2017

Asystentka seksualna


W Czechach od 2015 pracuje 5 certyfikowanych asystentek seksualnych. Są to kobiety, które dobrowolnie zgłosiły się do tejże pracy i były przeszkolone w zakresie seksualności osób niepełnosprawnych.
Skąd wziął się ten pomysł?
To proste. Osoby poruszające się na wózku lub którym życie utrudnia inny rodzaj niepełnosprawności, czasami nie mają łatwo w zaspokojeniu swoich potrzeb seksualnych.
Pan Tomáš Pik, propagator asystencji seksualnej, opowiada, z jakimi sytuacjami się spotykał, kiedy druga strona dowiadywała się, że on jest przykuty do wózka:
"Kiedy kobiecie pracującej w branży erotycznej powiem, że jestem na wózku, to mi odmówi. Dzieje się tak, ponieważ nie mają doświadczenia z osobą niepełnosprawną. Może po prostu boją się i dlatego tego nie robią. Jak potem ma się czuć niepełnosprawny człowiek, wiedząc, że ta osoba i tak to robi za pieniądze..."

Za usługi asystentek klient zapłaci maksymalnie 1200 koron za godzinę. W kodeksie etycznym, który musiała podpisać każda z pań, ta właśnie cena została wymieniona jako górna granica.

Pomoc, jakiej udziela asystentka może być pasywna lub aktywna. Pasywna oznacza fachowe doradztwo odnośnie np. antykoncepcji, współżycia, masturbacji zarówno dla pojedynczego klienta jak również dla niepełnosprawnych par czy ich bliskich, a aktywna oznacza dotyk, masaż czy stosunek - to już ustalają oboje między sobą- asystentka z klientem.

Jak na razie, w Czechach pracują w tej branży jedynie kobiety, ale nie wykluczone, że za jakiś czas pojawią się także mężczyźni.

Reżyserka Dagmar Smržová nakręciła film dokumentalny o zjawisku asystencji seksualnej. Dokument Miluj mě, jestli to dokážeš otrzymał na festiwalu filmowym w Jihlavie nagrodę publiczności.

Oprócz Czech, z pomocy asystentki seksualnej można skorzystać jeszcze w Holandii, Szwajcarii, Niemczech, Austrii, Belgii, Danii i Francji.
Jak myślicie? Czy ta usługa ma szanse na pojawienie się w Polsce?
 Prędzej Kacz***ński nada kotu imię Behemoth ;)

Źródła: http://www.sexualniasistence.cz/seznam-vyskolenych-sexualnich-asistentek/
http://www.tyden.cz/rubriky/zdravi/vztahy/sexualni-asistentka-postizenych-v-kazde-z-nas-je-kus-prostitutky_363224.html
http://zpravy.idnes.cz/sexualni-asistence-0o3-/domaci.aspx?c=A151102_141206_domaci_zt
http://kultura.zpravy.idnes.cz/1-dojmy-dokument-o-sexualni-asistenci-dwz-/filmvideo.aspx?c=A161031_103148_filmvideo_spm 

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Memy

Z okazji Nowego Roku postanowiłam poczęstować was kilkoma memami w języku czeskim, które na fb wrzucaja moi znajomi, nie wiedząc, że obejrzy je pół Polski ;P

A zatem dziś więcej obrazków, mniej treści, ale obiecuję sie poprawić. Już wkrótce będzie post o najdziwniejszych zawodach i konkursach w kraju, o asystentkach seksualnych, o pobycie na porodówce i o ... czeskim Las Vegas :)
Także stay tuned!

tłum. Marcel, nie pij tego. Są tam szkła kontaktowe!
Nie trzeba tłumaczyć ;)

Zawsze znajdziecie kogoś, kto wam to zrobi taniej.

Jeśli sobie myślisz, że pies nie umie liczyć, to pokaż mu, że masz trzy biszkopty i daj mu tylko dwa.

Ikea już zaczęła sprzedawać choinki.



Najodważniejsza kura na świecie.



Pies jest przeciwieństwem kobiety. Wszystko rozumie, ale milczy.





Mój wyśniony kalendarz na rok 2017.

A to autentyczna fotka - Brno, Mendlovo namesti, koniec grudnia 2016 :D

Nareszcie karp bez ości.

Kto ma małego, niech podniesie rękę.

Za każdym razem, kiedy idziesz na wieczorek firmowy, pamiętaj, że z tymi ludzmi jeszcze będziesz pracować.

Cicha noc




Rozumiem, stary, że rozwód jest do dupy, ale moja miska się sama nie napełni.

Zwycięzca konkursu "Parkujesz jak idiota".


Jedyny śnieg w Czechach.

Zgubił się pies.

Tu masz od nas dwa miliony, spraw sobie radość i kup sobie coś.