czwartek, 31 lipca 2014

2 lata minęły

Dziś stuknęły 2 latka od momentu, jak przeprowadziliśmy się do Czech.

Bardzo mile wspominam ten okres.
Nikt nas nie okradł, a mąż ani razu nie oberwał w knajpie ( nie był też świadkiem, jak ktoś inny oberwał). Samochody przepuszczają nas na przejściu dla pieszych i wszyscy mówią nam "Dobry den". Pies bez smyczy i kagańca skoczył mi na dziecko tylko 2 razy (obydwa razy podczas pobytu w Katowicach).
Ten błogostan powoduje uśpienie czujności i zmniejszenie stężenia polactwa we krwi:)

Mam już tu garstkę znajomych. Z racji tego, że Brno to istny Babilon, są to ludzie z przeróżnych, bliskich i dalekich, krajów. Ci z którymi spotykamy się regularnie to: około 10 Polaków, para Rumunów, para Finów, Hindus, 3 Włochów, para Rosjan i kilku Czechów.

Knedliki i smażeny syr nie budzi już takiej euforii jak dawniej, za to odkryłam morawskie wino, które jest lepsze niż wszystko inne, co inni twierdzą, że jest lepsze.

Czytam gazety i książki po czesku i potrafię załatwić wszystko w urzędzie bez użycia koperty czy łomu.

Jednym słowem  - jesteśmy zadowoleni, a tym, co nie są polecam niezawodną: