wtorek, 4 marca 2014

Dzień św. Marcina czyli dyspensa na chlanie

Jest taki dzień, kiedy na Morawach wino leje się, dosłownie, ulicami...
Dzieje się tak 11 listopada podczas obchodów dnia św. Marcina (patrona między innymi winiarzy).
Święty Marcin
Zamiast jechać do Polski i, jak każdy szanujący się patriota, uczestniczyć w pochodzie na Dzień Niepodległości, postanowiliśmy pojechać do Mikulova i zalać ryje (zresztą także jak każdy szanujący się patriota).
Wesoła twórczość Władcy
Uroczystości rozpoczęły się od wjazdu na Mikulowski rynek jakiegoś trepa ubranego jak rzymski legionista z Asterixa.
Jechał na białym kuniu, a przed nim szło dwóch giermków. Nie, sorry! Nie dwóch! Teraz widzę na zdjęciach, że szło trzech. A zatem, na bogatości, trzech...
Św. Marcin coś tam powiedział do ludzi zgromadzonych w centrum miasta, po czym wszyscy ruszyli za nim w pochodzie wokół rynku niczym szczury za czarodziejskim fletem.
Punktualnie o godzinie 11:11 otworzono beczki i butelki z młodym winem. Zaczęła się chłosta...
 Restauracje i winoteki (szczególnie to drugie) przeżywały oblężenie. Ludzie zażerali się gęsiami (świętomarcińskie tradycyjne danie) i pili lokalne wino.
Degustacja świętomarcińskiego wina
Na rynku rżnął na cymbałach zespół ludowy Palava, słonko świeciło i ogólnie było kulturalnie. Wtem Władca i Kryptokomuch zarządzili, że oni idą na drogę krzyżową, która rozpościera się na wzgórzach nad Mikulovem. Już byli wypici, ale zabrali sobie na drogę jeszcze półtora litra zacnego wina Palava.


 Nam (babom) się nie chciało łazić, więc poszłyśmy na kawę. Czekamy godzinę,
drugą godzinę, trzecią, a tych knurów ani widu ani słychu. Poszłyśmy ich poszukać.
Są!
Droga krzyżowa zmęczyła ich niezmiernie. Ledwo utrzymywali się na nogach. Bełkotali i zataczali się, jak po półmetku w gimnazjum :(
Zamiast wsiąść grzecznie do auta, poczołgali się do winoteki po kolejne wino!!!
Władca otworzył je w aucie, łyknął i po 5 minutach zasnął z otwartą butelką w ręce...
Jak możecie się domyślić, prawie całe wino wylało się na wycieraczkę i na moją torebkę.
Dobrze, że tego dnia nie utonęliśmy, bo ja musiałam prowadzić samochód z powrotem do domu, a krótki fragment drogi z Mikulova do Brna prowadzi asfaltem przez środek jeziora. To niby nie problem, tylko że ja po zmroku nic nie widzę  ;D


Piernik w kształcie gęsi (drugiego, po winie, symbolu tego święta)

Zespół ludowy Palava. Check that PARZENICE!



1 komentarz:

  1. Stolec prawda i pomówienia. Wina nie było 1,5 tylko 2,5 litra w butelce po promocyjnej kofoli.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.