W pobliżu wsi Čížov (niedaleko od Znojma, za wsią Horní Břečkov)
napotkamy zasieki z drutu kolczastego oraz wieże strażnicze, z których pogranicznicy obserwowali potencjalnych uciekinierów.
Na ludzi usiłujących uciec na Zachód czekało mnóstwo niebezpieczeństw, tj. płoty pod napięciem od 3000 do 6000 Volt, pola minowe, uzbrojeni pogranicznicy, specjalnie wyszkolone psy itd.
Niektórzy usiłowali przekroczyć granicę i dostać się do Austrii na lotni lub wpław, przez rzeki lub stawy (tj. np. człowiek-żaba, o którym notatkę przeczytacie na tablicy pamiątkowej na mikulovskim zamku).
W latach 1948 - 1989 przy próbie przekroczenia żelaznej kurtyny zabitych zostało 280 osób (według Ústavu pro studium totalitních režimů w Pradze). Oprócz obywateli Czechosłowacji, wśród ofiar byli również Austriacy (14 osób), Polacy (31 osób), Węgrzy (7 osób) oraz Niemcy (23 osoby).
Czeski historyk Luděk Navara podaje liczbę 450 ofiar (pan inżynier Navara wlicza również tzw. "nieszczęśliwe wypadki", czyli zabłąkanych turystów czy ludzi, którzy zginęli z rąk pogranicznikóww innych okolicznościach niż przekroczenie granicy).
Podczas pełnienia służby śmierć poniosło 654 pograniczników, z czego większość w wyniku nieszczęśliwego wypadku, samobójstwa czy zastrzelenia przez kolegę.
Miłośnikom historii polecam Muzeum żelaznej kurtyny w Valticach.
Spośród muzealnych atrakcji można wybrać np. spędzenie nocy w więzieniu lub zostanie pogranicznikiem, kupno kawałka drutu kolczastego z granicznego płotu lub kalendarza z pin-up girls.
W tym roku w kinach pojawił się film fabularny Jak jsme hráli čáru, opowiadający o historii chłopca, który planuje ucieczkę do Austrii, gdzie przebywają jego rodzice.
Czyli pograniczników zginęło więcej niż tych co próbowali zwiać? Chyba tylko Czesi mają taki talent...
OdpowiedzUsuń