wtorek, 17 lipca 2018

Trójkąt sanatoryjny w karlowarskim kraju

W Czechach jest wiele uzdrowisk, ale ja dziś Wam opowiem tylko o trzech, które niedawno udało mi się zobaczyć na własne oczy.


Franciszkowe łaźnie
W parku miejskim znajduje się kilka studzienek, z których można pić leczniczą wodę. Woda w każdej studzience ma inny smak i inne właściwości. Warto zaopatrzyć się w kubek lub butelkę w celu nabierania wody. Tutejsze sanatoria pomagają w leczeniu chorób układu ruchu, chorób serca, dolegliwości układu rozrodczego. 
Z atrakcji jest tu wiele pięknie odrestaurowanych kamienic, muzeum miejskie z wystawą stałą poświęconą balneologii (tj. medycynie uzdrowiskowej zajmującej się badaniem właściwości leczniczych wód podziemnych i borowin)teatr im. Boženy Němcovej i aquapark Aquaforum.


Chodząc po mieście napotykaliśmy głównie starszych kuracjuszy. Na ulicach było słychać język czeski i niemiecki. Nie widziałam w centrum ani w parku ani jednego placu zabaw, ale studzienki i minipociąg kursujący po części sanatoryjnej jest atrakcją dla dzieci.

Tak z ciekawostek - o Franciszkowych łaźniach nagrano 2 piosenki. Jedna jest bardziej współczesna, a druga w stylu szlagrów.




Główny deptak we Franciszkowych, z wikipedii.

Karlovy Vary
Kto nie słyszał o Karlovych Varach? To miasto uzdrowiskowe słynące z międzynarodowego Festiwalu Filmowego. To tu w 1807 roku Jan Becher rozpoczął produkcję likieru ziołowego Becherovka. Do tutejszych sanatoriów przybywają osoby, które mają problemy z układem pokarmowym, z otyłością, z parodontozą, problemy neurologiczne, a także ci, którzy chcą szybciej powrócić do zdrowia po chorobach onkologicznych.

Czescy znajomi określali Karlovy Vary jako "ruskie miasto". Na miejscu okazało się, że nie mówili tego bezpodstawnie. Na starym mieście można się poczuć jak w Moskwie. Gdzie nie spojrzeliśmy, były napisy w cyrylicy, mijani ludzie rozmawiali po rosyjsku. Rosjanie nie są tam jedynie w charakterze turystów, są również właścicielami restauracji, hoteli czy salonów SPA. Największe zagęszczenie Rosjan jest w okolicy cerkwi św. Piotra i Pawła. Rosjanie jeżdżą do Karlovych Varów już od czasów cara Piotra I, który udał się tam z wizytą, a następnie po powrocie rozpropagował miasto między krajanami.
W mieście do zobaczenia są przepiękne kolonady, cerkiew św. Piotra i Pawła, zabytkowe kamienice, muzeum szkła, wieża widokowa, kolejka linowo-terenowa Diana, maleńki ogród japoński, muzeum sztuki współczesnej, muzeum figur woskowych, muzeum krajoznawcze.

Do Karlowych Varów dostaniecie sie autem, autokarem, koleją lub samolotem. Z portu lotniczego w KV regularnie latają samoloty do Pragi, Moskwy i Petersburga.

Na ulicach widywaliśmy przeważnie młodych ludzi, Czechów i Rosjan, wystrojone i mocno umalowane kobiety. Odnieśliśmy wrażenie, że tam się jeździ, by pozwiedzać, ale także, by się polansować. Nie widziałam nikogo w T-shircie, dresach (ew. leginsach) i crocsach.

Karlove Vary, wikipedia

Mariańskie łaźnie
Ostatnie uzdrowisko z naszego trójkąta prezentuje się bogacie i okazale. Drogie butiki, pięknie odrestaurowane kamienice, luksusowe auta i to wszystko w otoczeniu gór - miałam wrażenie, że odnaleźliśmy czeską Cortinę d'Ampezzo!
Przyjeżdżały tu wielkie osobistości: Richard Wagner, Mark Twain, Fryderyk Chopin, Nietzsche, Goethe, Masaryk, Freud, Kafka, Rudyard Kipling, Franz Joseph i wielu, wielu innych.

Z atrakcji turystycznych są tu oczywiście sanatoria i parki, a do tego teatr, muzeum miejskie (wystawa poświęcona historii uzdrowisk, pisarzowi J.W. Goethe oraz przyrodzie i geologii), pole golfowe, wyciąg narciarski, kościoły (ewangelicki, prawosławny, rzymskokatolicki), cmentarz żydowski. Warto się wybrać na koncert bardzo cenionej i zarazem najstarszej w Czechach orkiestry symfonicznej - Západočeský symfonický orchestr Mariánské Lázně.

Foto: wikipedia
Soos
Jeśli już zapuścicie się w ten region, błędem byłoby nie zatrzymać się w rezerwacie przyrody Soos. Przespacerujecie się po drewnianej kładce, podziwiając mokradła i torfowiska. W rezerwacie znajdują się liczne zródła mineralne i tzw. mofety, czyli miejsca w których z podziemi wydobywa się dwutlenek węgla, robiąc wrażenie bulgoczącego błota.

Foto: wikipedia

Foto: wikipadia

Przyznaję sie bez bicia, że zdjęcia są z wikipedii. Nie wzięłam aparatu, a poza tym i tak przez cały czas miałam zajęte ręce :/ 
Na grupie Jestem Czechofilem ktoś 7 lipca 2018 roku wrzucił piękne zdjęcia z Karlowych Varów, także obejrzyjcie sobie, jeśliście ciekawi.

Niestety nie mogę tym razem służyć radą jeśli chodzi o noclegi. Był początek lipca, ciepło, a zatem spaliśmy w lesie, bo wygodnie, cicho i nie trzeba rezerwować miejsc.


Zachęcam do polubienia/śledzenia fejsbukowej strony bloga. 

Dziękuję, że jesteście ze mną ❤

3 komentarze:

  1. Mariánské Lázně mají každý rok festival Chopena ��

    OdpowiedzUsuń
  2. A zámek Kynžvart kousek od tych torfowisk jste nieodwiedili ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Petr, gdyby czas był z gumy ;) Następnym razem zaliczymy i zamek!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.