wtorek, 23 stycznia 2018

Sytuacje

Pozwólcie, że opiszę Wam kilka sytuacji, których byłam świadkiem w ciągu ostatnich miesięcy.

Aquapark w mieście Kuřim. Przedpołudnie. Zawsze w tygodniu jest o tej porze "pływanie seniorów". W saunie siedzi czterech dziadków w wieku na oko 70-80 lat. Rozmawiają o drużynie hokejowej Kometa Brno. Jeden z nich mówi: Kometa mogłaby być lepsza, gdyby tam grali młodsi, a nie takie stare dziady. Ten (i tu pada nazwisko hokeisty) to już ma 35 lat! Co on tam jeszcze robi? Albo ten (nie pamiętam nazwiska) to ma 33 lata, stary dziad jeden. Gdzie w takim wieku do hokeja????"   


Rozmawiam ze znajomą.
-Wiesz, ja piszę bloga o życiu w Czechach.
-No co ty, naprawdę? (Po chwili ciszy) A piszesz tam też, jakie z nas kanalie?



Weekend. Restauracja niedaleko Tišnova. Przy stoliku siedzi pan z podłużnym pokrowcem.
Kelner: Co pan ma w tym pokrowcu?
Pan: Dubeltówkę.
Kelner: Ale to nie na mnie?
Pan: Nie, na razie jestem zadowolony.
I oboje zaczynają się śmiać.


Szatnia w przedszkolu. Mój syn wiąże sobie sznurówki. Obok nas stoi tata kolegi syna. Patrzy jak Witek wiąże sznurówki i mówi: "Witku, ty masz jakiś inny sposób wiązania sznurówek. Ja wiążę tak". I pokazuje, jak on wiąże. Na to Witek; Ja tak wiąże, bo tak się wiąże w Polsce.


Znajomy do mnie: Jak to nie wiesz, który jest Bolek, a który Lolek? To kto ma wiedzieć, jak nie ty?


8:00 rano, kościół w Drasovie, trwa msza. Obok mnie siedzi dwóch młodych, dobrze ubranych facetów, od których śmierdzi alkoholem. Pewnie wyszli z knajpy albo od znajomych nad ranem i może uciekł im autobus i nie mieli się gdzie zagrzać, no to weszli do kościoła. Takie wrażenie to sprawiało. Na początku mszy się chichrali, potem zasnęli. Ocknęli się dopiero, gdy szedł kościelny z tacą. "Dajemy drobne czy papierowe?" spytał jeden. "Papierowe. A co, stać nas!" odpowiedział drugi i wrzucił na tacę 500 koron...


"Mam nadzieję, że w tym kraju ludzie oprócz łopaty używają też czasem mózgu!" - mówi mój sasiąd idąc zagłosować. Sąsiad nie lubi prezydenta Zemana, wstydzi się go i nie chce, żeby został ponownie wybrany.


Znowu szatnia w przedszkolu. Ja, moja córka, Nati (koleżanka córki) i tata Nati. Moja córka mówi: "Moja mama ma wielki tyłek"!
Dziewczynki wybuchają śmiechem. Ja się nie przejęłam, bo wiem, że to nieprawda. A wtedy Nati mówi: "A mój tata ma wielki siusiak!"
Dziewczynki się prawie tarzają ze śmiechu, ja nie wiem, co mam powiedzieć, a ten biedny tata, gdyby mógł się schować, to by się schował, tylko nie było gdzie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.