czwartek, 13 października 2016

Wycieczka zakupowa do Polski

Wczoraj udałam się na Wycieczkę zakupową do Polski, którą zorganizowało biuro podróży Luňáček z Kuřima. 
Kierowała mną nie tyle potrzeba zakupów, co ciekawość. Chciałam się dowiedzieć, jak wygląda taki wyjazd, jacy ludzie są zainteresowani zakupami w Polsce, co będą kupować, jakie będą mieć oczekiwania itp. Chciałam także zobaczyć Cieszyn, w którym nie byłam już od ponad 10 lat.

Największym wyzwaniem było wstanie o 3:45 rano. Było to konieczne, ponieważ o godz. 4:45 ruszał z Kuřima autokar wycieczkowy. Na przystanku zaczęli gromadzić się wycieczkowicze. Połowa z nich miała torby na zakupy na kółkach. Rozmawiali o tym, jaka to w Kuřimiu jest lipa z zakupami, że kiedyś było lepiej, więcej sklepów itd.
Autokar przyjechał punktualnie. W środku siedziały już cztery pasażerki, które jechały z Blanska lub z Lipuvki, zdecydowana większość uczestników wycieczki wsiadła w Kuřimiu, a potem w Brnie dosiadły się jeszcze 2 kobiety. Autokar był pełny. Pasażerowie byli na oko w wieku 50-75 lat. 1/4 stanowili mężczyźni, reszta to były kobiety. Jak się łatwo domyśleć, byłam tam najmłodsza, co poskutkowało tym, że zwracano się do mnie mladá paní, a jedna babcia zagadując mnie użyła słowa malinka (pl. malutka) :D

Jako że jechałam tam w charakterze szpiega, postanowiłam nie rozmawiać z nikim, by nie zdradził mnie akcent ;) 
To się oczywiście nie udało... Niemal co chwilę, któraś z babć do mnie zagadywała, że to dziś trochę zimno, że ciekawe czy będzie padać deszcz, że na tej stacji benzynowej mają dobrą kawę, że autokar wygodny, że jedziemy bez opóźnień itd.  I jak tu siedzieć cicho, kiedy wokół sami życzliwi ludzie??? Wpadłam, jak Anglik w filmie Inglorious Bastards...
Ale to nie miało większego znaczenia.

Pilot wycieczki (i właściciel biura podróży w jednej osobie) opowiadał przez mikrofon, jakiego typu towarów możemy się spodziewać. Mówił: znajdziecie tam Państwo odzież na zimę, wyroby skórzane, artykuły spożywcze, grzyby, i żeby się nie bać mięsa czy wędlin, ponieważ są one dobre, a te historie, że są napchane antybiotykami to mity, jakie wymyśla konkurencja i żeby spróbować hot-dogów, bo są dobre i nie kosztują dużo. Ale to większość z Państwa już wie, bo już byliście z nami na poprzednich wyjazdach. Dodał także, że przy podziale Cieszyna, Polacy dostali historyczną część ze starym miastem, natomiast Czechom przypadła przemysłowa część miasta.

Około godz. 8:00 rano dojechaliśmy na parking pod cieszyńskim targowiskiem. Można tam było płacić w koronach, złotówkach lub euro. Kupić można było głównie kurtki zimowe, szaliki, czapki, termoskarpetki, buty, ciuchy dla dzieci, piżamy, kapcie, koce, bluzy, słodycze, oscypki, wyroby z wikliny i wszystko to, co zazwyczaj można kupić na targu.
Była mżawka, było zimno i jak dla mnie, na targu nie było wiele ciekawych rzeczy. Być może należę do pokolenia, które jest rozpieszczone wygodą kupowania przez internet, ewentualnie w centrach handlowych, gdzie jest zawsze ciepło i nie pada na głowę.
W każdym razie wycieczkowicze wyglądali na zadowolonych. Kupowali  eleganckie, pikowane  zimowe kurtki, wiklinowe koszyki, znicze, legginsy, skarpetki, swetry, rękawiczki, słodycze, grzyby a także ozdoby z plastikowych kwiatów.
Po około dwóch godzinach pojechaliśmy autokarem na drugie targowisko, usytuowane tuż przy rzece Olzie. Tu było jeszcze więcej stoisk i jeszcze więcej wszystkiego. Miałam 2,5 godziny wolnego czasu, więc postanowiłam zwiedzić stare miasto. I to był strzał w dziesiątkę. Cieszyn jest naprawdę urokliwym  miasteczkiem, z kamieniczkami, latarniami i kostką brukową. A z racji kiepskiej pogody na ulicach było niemal całkiem pusto, więc były to idealne warunki do zwiedzania i robienia zdjęć.
O godz. 13:00 odjechaliśmy w stronę Brna. W drodze powrotnej był jeden postój przy Autogrillu na wysokości Ołomuńca.
Do domu przywiozłam trochę ciuchów dla dzieci, bluzę, zapas Kasztanków i Prince polo i Krówek.
Ogólnie rzecz biorąc, cieszę się, że miałam okazję zrobić mały research odnośnie turystyki zakupowej w Polsce i na pewno jeszcze skorzystam z usług biura Luňáček. Od tego roku w ofercie jest wyjazd do Primarku w Wiedniu. Tam mnie nie może zabraknąć!


Ul. Przykopa, tzw. Cieszyńska Wenecja



Ul. Przykopa


Restauracja na ul. Przykopa




Most graniczny



Park Pokoju

Rynek

4 komentarze:

  1. Na targowisku w Chałupkach, np. nawet się nie wysilają w ogóle w wystawianie cen w złotówkach, niemniej zorganizowane wycieczki na bazar z Kuřimia (Kuřimiu, czy jak tam odmieniowywać :)) do Cieszyna... Jak cenowo z ciekawości? Oczywiście bez kosztów zakupów ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Cieszynie też ceny w koronach, a sprzedawcy dziwili się, że mówię po polsku. Widocznie nasi wolą hipermarkety;) A cena wycieczki to 390 koron.

      Usuń
  2. Miło przeczytać Twoje historie w Czechach. Poszukując przydatnych stron o nauce języka czeskiego znalazłam tą stronę :) Będę zaglądać częściej żeby poczytać ciekawostki z życia wzięte.
    Przy okazji... polecasz jakieś podręczniki do samodzielnej nauki czeskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Z podręczników moge polecić "Czeski nie gryzie" wyd. Edgard, "Czeski - kurs podstawowy" i "Czeski dla średniozaawansowanych" z tegoż wydawnictwa. Bardzo pomaga też oglądanie filmów i seriali. Pozdrawiam!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.