wtorek, 21 kwietnia 2015

Hokej albo śmierć


Nie od dziś wiadomo, że hokej jest w Czechach dominujaca religią, jest to widoczne szczególnie teraz, gdy zbliżają się Mistrzostwa Świata.

                             Promo video dla Was, abyście się wczuli...

Mecze będą odbywały się w Pradze i Ostrawie, od 1 do 17 maja. Informacja ta ma znaczenie nie tylko dla fanów tego sportu, ale wszystkich mieszkańców tych miast oraz podróżujących. Otóż może być tłoczno i korkowato.


Wiele firm wprowadziło na rynek limitowane edycje przeróżnych produktów (batoniki, piwo, czapeczki z reklamą mistrzostw); ulotki reklamowe zachęcają do kupna telewizorów LCD (żeby było na czym oglądać mecze), do których dołączają dres reprezentacji czy inne gadżety gratis. Nieogolone twarze z wybitymi zębami uśmiechają się z bilboardów.


Ja, z czystej ludzkiej ciekawości wybrałam się raz na mecz do Kajot Areny w Brnie. Grała Kometa Brno przeciw drużynie Mlada Boleslav. Po wejściu na stadion okazało się, że kupiłam bilet w sektorze ultrasów.

Trudno jest mi ocenić, co było ciekawsze: to, co działo się na lodzie czy spektakl jaki odgrywano w moim sektorze.

Fani Komety Brno skakali, machali szalikami, bluzami, tańczyli, wyli jak wilki, buczeli, gwizdali, śpiewali mi.in: "Mlada Boleslav, vědeli ste, že ste w pičy, Kometa vas zase zniči" (tj.: wiedzieliście, że jesteście w piczy, Kometa was znowu zniszczy") i rzucali śmieciami (przeważnie plastikowymi kubkami po piwie). Ogółem, zachowywali się jak nie-Czesi... Takich zachowań próżno szukać w innych miejscach i okolicznościach. Nie wiem, kto mądry to napisał (byćmoże Szczygieł, nie jestem pewna), że jedynie hokej potrafi wzbudzić w Czechach gwałtowne emocje. Zgadzam się z tym. I widziałam na własne oczy!
Kajot Arena jest niczym oaza dzikości, gdzie każdy może się wyżyć, wrzeszczeć, bluzgać, ciepać* śmieciami i to wszystko całkowicie bezkarnie, bez krzywopatrzenia innych ludzi; pomruków i fuknięć niezadowolenia starych babć.

Kajot Arena to miejsce, gdzie można być sobą. Tu obowiązują inne reguły, których na co dzień trzyma się to spokojne, poprawne i nieagresywne społeczeństwo.

Szczerze mówiąc, ja się tam poczułam jak w Polsce :D

Gdy mecz się skończył, wszyscy opuścili Arenę i w ciszy udali się do swoich domów. Nikt nie krzyczał na ulicy, nie bił się, choć połowa kibiców była zanietrzeźwiona. Nikt nie podpalił kosza, nie przewrócił na bok kiosku ani samochodu. Człowiek przyzwyczajony do fantazji polskich kibiców piłki nożnej, chciałby rzec: "Nuda".



Wybaczcie głupkowaty obrazek na koniec, ale posty z głupimi obrazkami mają najwiecej wyświetleń ;)




* ciepać, to jedno z moich ulubionych śląskich słów, a oznacza ono "rzucać".











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.