piątek, 20 marca 2015

Jak zostałam wieśniakiem...

Po dwóch latach mieszkania w wielkim mieście, jakim jest Brno, przeniosłam się na prawdziwą morawską wieś!
W Drasovie zobaczycie kury, gęsi, kaczki, owce, na polu rzepę, zimnioki i pszenicę, a na ulicach traktory (szacunkowo stosunek traktorów do samochodów wynosi jakieś 1:12). Mamy tu 2 sklepy spożywcze, 3 hospody (z czego jedna to typowa mordownia, nie dla dam). Niektórzy lokalsi mówią dialektem. Do metropolii mam 16 kilometrów.
Tylko nie myślcie, że my tu żyjemy jak jakieś zafajdane Amisze. Internet jest szybszy niż w Brnie! Mamy tu na wsi jogę, masaże, 4 fryzjerów, kosmetyczkę, stadninę, klub taneczny, sklep z butami, aptekę, piwniczkę z winem, 2 kwiaciarnie, związek myśliwych, przedszkole, szkołę, strzyżenie psów, fotografa, a nawet szkołę językową! To imponujący zakres usług jak na wieś liczącą 1500 mieszkańców.

Drásov


Charakterystyka ludności Drasova to ciekawy temat do badań antropologicznych. Ogólnie rzecz ujmując, mieszkańcy naszej wsi dziela się na 2 grupy:
1.Drasovianie od pokoleń
2.przyjezdne mieszczuchy, które się pobudowały we wsi

Wśród tych pierwszych  nadal modny jest wąs, ci drudzy uważają wąs za relikt lat osiemdziesiątych. Ci pierwsi hodują kury, mają na ogrodzie pomidory, marchewki, czosnek, ci drudzy stolec wiedzą o gospodarzeniu, wiedzą natomiast co to są skille, targety, apruwale, fakapy i kejpiaje.
Ci pierwsi jeżdżą starymi skodami i często ciągną za nimi przyczepki (np. ze złomem), ci drudzy jeżdżą SUVami i z pogardą patrzą na właścicieli przyczepek. (O przyczepkach rozpiszę się w osobnym poście, to bardzo interesujący temat wbrew pozorom!)
Ci pierwsi kojarzą niedzielę z pójściem do kościoła czy przynajmniej na spacer, ci drudzy kojarzą niedzielę z dniem w którym można robić nadgodziny, ewentulanie skoczyć na narty lub trekking do Austrii.

My, wprowadzając się tutaj, stworzyliśmy trzecią kategorię o nazwie :"UFO".
Jesteśmy jedynymi obcokrajowcami w Drasovie i chyba w najbliższej okolicy, więc automatycznie staliśmy się miejscową atrakcją. Wiecie jaka to jest odpowiedzialność????? Przeogromna!!! Ci ludzie byćmoże nigdy nie zobaczą żadnego innego Polaka poza nami. Dlatego też, teraz, zanim wyjdę z domu, sprawdzam czy nie mam dziury w rajtuzach, plamy na bluzie i czy kalesony nie wystają z dżinsów :D

Pozwoliłam sobie wlepić 3 obrazki pasujące, mniej więcej, do poruszonego przez mnie tematu wsi. Dziwnym trafem pochodzą z chorwackich i serbskich stron internetowych ;P

pl. "Wieśniak zostanie wieśniakiem"
Lans w chorwackim wydaniu
Podróż poślubna;)










2 komentarze:

  1. Coś w tym jest. Moja mama się do Gostynina na przeprowadziła. Wynajmuje dom z ogromnym podwórkiem. Psy szczęśliwe. Sąsiadów bliskich brak. Cisza i spokój. Zrobi sobie 2 km spacer i jest w centrum gdzie ma wszystkie sklepy od lidla, tesco, biedry na jakiś piotrach i pawłach i almach kończąc, miliony zakładów fryzjerskich z czego w naszym ulubionym oprócz zrobienia fryzury można kupić świeże wiejskie jajka, knajpy, piękny ryneczek itp itd Gdyby nie to, że neta aż tak szybkiego nie mają to bym się tam przeprowadziła :D Ale w sumie nie muszę. Pola za oknem mam więc w sumie też na wsi mieszkam. A sąsiedzi po ostatniej imprezie którą zrobił mój brat też traktują nas jak UFO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak sąsiadów to chyba spełnienie marzeń każdego ;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.